21 wrz 2018

Degustacja 21.09.2018


Jak zaczynać sezon, to z przytupem! W tym roku były tylko dwie degustacje, na których whisky uzyskały wyższe oceny niż w ostatni piątek, a jedna z nich miała miejsce w trakcie kwietniowego Whisky Weekendu, który, obiektywnie rzecz ujmując, trudno porównać do naszych zwykłych comiesięcznych spotkań. Jak na tradycyjnym weselu było coś nowego, coś młodego i coś starego, a większość whisky połyskiwała zdecydowanie rubinowo. Zresztą tak niewielu whisky dojrzewających wyłącznie w beczkach po bourbonie klub dawno nie widział na jednej degustacji. Całość złożyła się na bardzo udane spotkanie, przebiegające w miłej, acz poważnej atmosferze, okraszonej wieloma trafnymi uwagami na temat zawartości kieliszków. Jeszcze przed rozpoczęciem degustacji mieliśmy przyjemność przeprowadzić pierwsze w historii klubu w pełni demokratyczne wybory członków zarządu, w wyniku których nowym delegatem suwerena został Łukasz, zastępując w tej roli Mariusza; poza tym skład zarządu tradycyjnie uzupełniają Maciej, Radek i Michal. I jeszcze przyjęliśmy do naszego grona kolejnego whiskopijcę, który spotyka się z nami od ponad roku - a jest to Wojciech Kierociński-Węgrzyn. To już dwudziesty piąty klubowicz!


  

Wrzesień był też pierwszym z szeregu kolejnych spotkań, w trakcie których zamierzamy wybiórczo przyjrzeć się bliżej whisky ze świata; przecież na wschód, zachód i południe od Szkocji, musi być jakieś inteligentne whisky-życie, więc w tym sezonie postanowiliśmy to sprawdzić dogłębnie. Ostatni taki eksperyment przeprowadziliśmy w okolicach 2015 roku i pomimo mało przychylnych opinii klubowiczów w tamtym czasie, jestem przekonany, że akcję trzeba powtórzyć, bo lata lecą, a światowe whisky stają się zapewne coraz lepsze 😀 (a przynajmniej powinny).

Mackmyra 9yo, 50,9 %, Alambic Classique, bourbon + 8 miesięcy porto 
Whisky ze świata, od której wszystko się zaczęło? Pamiętam, jak lata temu Mackmyra wchodziła na rynek (destylarnia założona w 1999 roku) i jaki entuzjazm wywołała. Jedną z głównych przyczyn był jej profil smakowy – niepróbujący naśladować starszych braci ze Szkocji, ale jedyny w sowim rodzaju i niepowtarzalny. Podejrzewam, że Szwecja nie wszystkim kojarzy się z bananami, ale to był wtedy dominujący aromat w ich wersjach Preludium, których wspomnienie do dziś wywołuje ciepłe uczucie gdzieś pod sercem. Fakt, że od tego czasu wybudowali drugą destylarnię i że ich rzadko przeze mnie próbowane wypusty nie wzbudzały ostatnio entuzjazmu, nie był czynnikiem decydującym przy naszym wyborze, bo uznaliśmy, że potencjalnie niezły start pozwoli nam z czystym sumieniem kontynuuować akcję pod tytułem „Whisky świata” w kolejnych miesiącach.

nos: jabłka i wanilia (dość typowo, o ile próbowalibyśmy Speyside 😉) otulone słodowanym zbożem, ze szczyptą korzennych przypraw. Bardzo przyjemnie się rozwija, dając jednoznacznie do zrozumienia, że nie ma potrzeby spieszyć się z próbowaniem jej metodą usta-usta. Eukaliptus z aloesem i żywica w asyście skoszonej trawy tworzą bardzo przyjemną całość. Czy tak pachnie szwedzki las?

smak: Słona, jakby whisky dojrzewała w szybie starej kopalni soli (dla niewtajemniczonych Mackmyra faktycznie dojrzewa 50 metrów pod ziemią w szybach starej kopalni w Bodås, ale nie jest to kopalnia soli). Pikantno-korzenna z długim dębowym i słonym finiszem.

3,5 pkt./10

Andrzej says:

kolor: złoty
nos: cytrusy, lekko słodowa, wyczuwalny alkohol. Po chwili pojawiają się nuty owocowe – kompot śliwkowy i karmel, wanilia, jabłka i odrobina korzennych przypraw
smak: karmelowa – krówki, dębina, lekka goryczka, słoma i gorzka czekolada
finisz: średni, słony karmel z ziołową goryczką

4 pkt./10

Macallan 10yo, 60,6%, The Clydesdale Original, sherry, butelkowana w 2000 r.
Whisky, po którą biegłem. Dosłownie. Znalazłem ją w sklepie w Holandii, który, wbrew powszechnemu przeświadczeniu o dostępności produktów w ramach UE, nie rozsyła butelek po całej Zjednoczonej Europie. O tym, że ktoś może tę whisky przewieźć dla mnie do kraju, dowiedziałem się na 15 minut przed zamknięciem sklepu. Było jednak warto, bo bawiąc się nią w kieliszku, poczułem się znów paręnaście lat młodziej i z bólem serca muszę przyznać, że takich whisky już chyba nie robią. The Clydesdale Original jest raczej słabo rozpoznawalnym bottlerem, ale już Blackaddera znają wszyscy, a w zasadzie ci sami ludzie są odpowiedzialni za oba przedsięwzięcia.

nos: siarka! – ale taka piękna… Nie dominuje, a raczej współgra z resztą zawartości kieliszka. Orzech włoski w kołderce z aromatów korzennych, ładnie zaznaczona nuta dzikich truskawek z pleśnią. Prawdopodobnie ze względu na moc bardzo długo się rozwijała, ale dzięki temu nawet po 40 minutach miała nam coś do zaoferowania, kiedy inne whisky pozostawały już wyłącznie wspomnieniem.

smak: bardzo dziwna i wytrawna, chociaż nie wyczuwało się jej mocy. Brązowy palony cukier, cień syropu na kaszel, odrobina skoszonej trawy. Sądząc po kolorze, był to kolejny refill, ale i tak beczka dała od siebie wystarczająco dużo, żeby znacząco wpłynąć na swoją zawartość. Korzenne aromaty dopełniają całości, ale wtedy tak naprawdę zaczyna się zabawa, bo najpiękniejszą częścią tej whisky, oprócz nosa, jest finisz. Metaliczny, przepełniony malinami i wysuszonymi na słońcu poziomkami - takimi jeszcze z krzaka – trochę słodkimi, trochę kwaśnymi i jednocześnie trochę gorzkimi. To były bardziej cienie aromatów, niż aromaty do jakich jesteśmy przyzwyczajeni – pełne i jednoznaczne – a mimo to było przeprzepięknie.

6 pkt./10

Andrzej says:

kolor: białe wino
nos: siarka, liście herbaty suszone, świeże zioła, w tle słodkawa, lekko wyczuwalny alkohol
smak: siarka i sporo pikantności – pieprz, gorzkie zioła, odrobina spalonego drewna, słodkie dojrzałe owoce.
finisz: długi, przyjemnie rozgrzewający, herbaciany

6,5 pkt./10

Mortlach 20yo, 55,5 %, Morrison & MacKay Ltd (Càrn Mòr), bourbon
Krótki przerywnik pomiędzy wszystkimi słodkościami. Whisky przyniesiona przez Michała, który obchodził niedawno urodziny.

nos: bardzo zielona whisky – zielone jabłka, niedojrzałe gruszki, aromaty polne... wypisz, wymaluj Speyside na wiosnę.

smak: śliwki, i to bardzo dużo śliwek, zarówno świeżych jak i suszonych, jabłko z miętą i pieprzem à la Tymbark, goryczka dębu, pestka z jabłka. Inaczej niż u poprzedniczek, więcej dzieje się na języku niż na nosie. Wanilia i toffi pięknie ją łagodzą na finiszu.

4,5 pkt./10

Andrzej says:

kolor: jasnozłoty
nos: sporo wanilii i cytrusów, owocowa guma do żucia, orzechy i suszone jabłka
smak: dość słodka z lekką pikantnością w tle, kokosy, orzechy, lekko maślana, potem pojawia się ziołowa goryczka i dębina
finisz: średni, młode orzechy włoskie

5 pkt./10

Bruichladdich 9yo, 63,6 %, Svenska Eldvatten, Chateau Petrus
Whisky z Bruichladdich z beczki po Chateau Petrus – skąd my to znamy? W posiadłości Petrus, znajdującej się w regionie Pomerol we Francji produkuje się wyjątkowo cenione czerwone wina, wyłącznie ze szczepu Merlot, których butelka kosztuje średnio ~10 tysięcy złotych. Swego czasu dostępny był Octomore Orpheus 02.2 finiszowany w takiej właśnie beczce – whisky, która mimo upływu lat nadal wywołuje u nas ślinotok i ma swoje miejsce się w klubowym Hall Of Fame. Tego Bru mieliśmy na oku od pewnego czasu, a fakt, że jest młody, a do tego został zabutelkowany przez mało znanego szwedzkiego bottlera Svenska Eldvatten, nie stanowił dla nas problemu.

nos: wino, whisky i wino. Zgodnie z przewidywaniami – a kolor nie kłamał – whisky była absolutnie zdominowana przez beczkę, ale w piękny, a nie wulgarny, sposób. Mocny świeży tytoń, wiśnie w likierze, masa tanin w skórzanych butach, które tańczyły wesoło na leśnej ściółce w towarzystwie owoców leśnych, siarki i wołowiny wesoło skwierczącej na grillu. Przepiękny widok, przepiękna whisky.

smak: wow, po prostu wow. Wspaniały alkohol, chociaż ile jeszcze w nim whisky? Bardzo mineralna, jak półwytrawne czerwone wino, śliwki, wiśnie, gorzka czekolada z chili, mleczna czekolada z malagą w oparach dymu. Finisz z suszonych owoców trwa w nieskończoność.

6,5 pkt./10 – whisky na 6 z plusem, ale doświadczenie jest tak intensywne, że nie mógłbym jej pić co wieczór.

Andrzej says:

kolor: herbata
nos: mięso w marynacie, sól, śliwki, siarka, lekko kwaśne nuty winne, siarka, w tle lekko warzywna
smak: suszone owoce, czerwone wino, skóra, lekko dymna, wyczuwalna dębina i goryczka
finisz: długi, owocowy, lekko taninowy

7 pkt./10

Talisker 6yo, 57 %, Douglas Laing & Co., Old Malt Cask, sherry
Druga butelka, którą przyniósł na degustację niedawny jubilat – tym razem był to Radek. Mało jest Taliskerów u niezależnych dystrybutorów, stąd rzadka ich obecność na naszych degustacjach. W tym przypadku mieliśmy jednak do czynienia z whisky, która spokojnie mogłaby uchodzić za starszą niż była w rzeczywistości.

nos: bardzo morski – mokry piasek, nutka soli, mokre skały nad brzegiem morza, rybia łuska w otoczeniu czerwonych owoców oraz wyraźnie zaznaczonego torfu i dębu.

smak: morsko-torfowy – lukrecja z solą, truskawki, oleista, słona i pieprzna jak rosół od babci. Torf ujawnia się dopiero na finiszu, pozostawiając na języku popiół.

5 pkt./10

Andrzej says:

kolor: złoty
nos: morska słoność, skóra, pojawiają się owocowe nuty i pieprzowa pikantność, dębina – mokra beczka, lekko kwaśna
smak: na początku dość słodka, potem robi się bardziej słona i mineralna, trochę beczki. 
finisz: długi, popielaty – bardzo przyjemny

6,5 pkt./10

Ledaig 17yo, 59 %, Murray McDavid, bourbon + białe wino z regionu Jurançon
Whisky, na którą zęby ostrzyło sobie wielu, dość stara jak na Ledaiga, z ciekawym finiszem, jak to MMD ma w zwyczaju.

nos/smak: powiem szczerze, pierwsza myśl, jaka mi przeszła przez głowę, to „bałagan”. Whisky była mineralna, ale z jednoczesnym mocnym uderzeniem torfu i rozgrzanego asfaltu, słodkie czerwone wino szły pod rękę z palonym karmelem i brązowym cukrem. Dzieje się bardzo dużo, ale momentami jest zbyt intensywnie. Podejrzewam, że wszystkie poprzednie whisky sprawiły, że na tym etapie degustacji wolałbym tradycyjne torfowe uderzenie (jak niedawny Williamson 13yo) zamiast takiego torfowo-winnego dziwoląga, jednak większości obecnych się spodobała.

4,5 pkt./10 – za dużo beczki, za mało whisky jak dla mnie.

Andrzej says:

kolor: bursztynowy
nos: dość ostra, przypalone mięso, sól, lekko dymna, pojawiają się słodkie aromaty, mango i wanilia
smak: bardzo słodka, herbata z miodem, w tle, lekko pikantna i ziemista, mało tutaj Ledaiga niestety
finisz: średni, wracają słodkie nuty

5 pkt./10

Jak już wspominałem na początku, wrześniowy line-up uzyskał bardzo wysokie noty od wszystkich zebranych. Na pierwszy rzut oka może tego nie być widać, ale przy porównywaniu sum ocen, jakie uczestnicy przyznali podczas głosowania poszczególnym whisky, pomiędzy czwartym i trzecim miejscem było zaledwie 0,5 punktu różnicy (96,5 pkt vs 97 pkt.), a pomiędzy trzecim i drugim tylko punkt.

W nowym systemie średnia ocen wyglądała następująco:
Bruichladdich – 6,15 pkt.
Talisker – 5,76 pkt.
Ledaig – 5,71 pkt.
Macallan – 5,68 pkt.
Mortlach – 4,94 pkt.
Mackmyra – 3,21 pkt.

W starym systemie:
Bruichladdich – 35 pkt.
Talisker – 22 pkt.
Ledaig i Macallan – po 19 pkt.
Mortlach – 6 pkt.
Mackmyra – 1 pkt.


Aby utrzymać równowagę, wypadałoby w przyszłym miesiącu zorganizować degustację skoncentrowaną na whisky z beczek po bourbonie, ale skoro klubowiczom tak bardzo smakują winne edycje...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz