12 sie 2017

Degustacja 12.08.2017 (Letnie Wąpielskie Warsztaty Whisky)



III Letnie Wąpielskie Warsztaty Whisky już za nami i razem z nimi przeminęły wakacyjne chwile wypełnione śmiechem, whisky i przybijaniem piątek…
W tegorocznej edycji wzięło udział 17 klubowiczów, 5 psów oraz znacznie większa liczba żon, dzieci, konkubin i partnerek, a pogoda od czasu Islay jest dla nas nieodmiennie łaskawa. Do naszego ośrodka zjeżdżaliśmy się już od 15.00, testując w ramach rozgrzewki Caol Ilę 12yo, Tomintoul 14yo, Glenmorangie Nectar d’Or i kilka innych podstawek, których nazw już nie pamiętam, ale główną atrakcją dnia miała być wieczorna degustacja, na którą przygotowaliśmy 8 niepowtarzalnych single maltów.



Ze względu na ostatnie wydarzenia w świecie whisky degustacja nie mogła obyć się bez Bladnocha i Glenallachie, jednak zaczęliśmy od whisky, która niedawno powróciła na rynek – kochanej i niezapominalnej Macallan 12yo Sherry Cask.

Macallan 12yo, 40 %, OB, sherry cask

nos: rodzynki, orzechy, skórzany rzemyk i sucha czarna herbata.

smak: niezbyt skomplikowany, ale nadspodziewanie przyjemny. Suszone owoce, skórka z pomarańczy do tego truskawki i poziomki. Przez większą część smakowania słodka, dopiero na finiszu robi się bardziej wytrawna z dominujacą nutą skórki z orzechów włoskich.

4 pkt./10 – powrót bardzo dobrze ułożonego klasyka, jedyne zastrzeżenia możemy mieć do ceny.

Bladnoch Adela 15yo, 46,7 %, OB, Oloroso sherry

nos: sierść i siarka, bryza morska, mokra skóra i świeżo rozsypany nawóz. Z tyłu majaczą aromaty kokosowe.

smak: bardzo bogaty, zdominowany przez suszone owoce i migdały w pieprzowej otoczce z owocami cytrusowymi na finiszu.

5 pkt./10 – nowi właściciele się postarali – początek jest bardzo obiecujący, do tego whisky jest oferowana w bodajże najładniejszej butelce, jaką miałem przyjemność trzymać w rękach.

Glenallachie 23yo, 47,2 %, Cadenhead, bourbon

nos: zielone winogrona, białe wino, mokra trawa, miód z wanilią i kwitnące pąki kwiatów. Nadspodziewanie świeży jak na tak wiekową whisky
.
smak: wygazowana, ciepła lemoniada i budyń morelowy w asyście czerwonych grejpfrutów.

4,5 pkt./10 – świeża i przyjemna, udowadnia, że destylarnia ma ogromny potencjał czekający jeszcze na swoich odkrywców.

Glenlossie 24yo, 56,3 %, Signatory (edycja wyprodukowana dla The Whisky Exchange), bourbon

nos: cytrusowy z nutką wanilii w tle, ale oprócz tego dość zamknięta. Z czasem robi się mocno kwasowa i warzywna – skórka grejpfruta, koperek i ogórek małosolny.

smak: miodowo – kremowa, leśne igiełki, jogurt poziomkowy, wata cukrowa i wanilia.

Jedna z whisky, po których spodziewałem się więcej, ale wiem, że druga część stołu degustacyjnego była nią zachwycona*.
4 pkt./10

*od redakcji: to prawda, kolejna Glenlossie, która przekonuje mnie, że warto zaufać tej destylarni; w mojej ocenie to było chyba 5,5 albo 6 pkt. /10

Czwarta butelka wyznaczała niewidzialną granicę pomiędzy whisky lekkimi i ciężkimi, a pomostem miał być 17-letni Springbank. Ponieważ jeden ze Springbanów potłukł się w transporcie, miałem okazję nawąchać się jej przez kilka dni w samochodzie.

Springbank 17yo, 52,3 %, OB, sherry

nos: skórzany rzemyk w kłębach dymu, suszone owoce w kremowej otoczce, wędzona szynka i lukrecja z solą.
smak: bardzo ciekawy, słono-wędzono-owocowy. Wśród obecnych degustatorów pojawiło się branżowe skojarzenie ze smakiem azytromycyny, uwierzyłem na słowo…

5,5 pkt./10 – nos zdecydowanie przyjemniejszy niż smak, ale to nadal ponadprzeciętna whisky.

Laphroaig 17yo, 52,6 %, The Single Malts of Scotland, bourbon

nos: dym, jakby paliły się stogi siana (myślisz „Pokłosie”), wędzonka w oparach rozgrzanego asfaltu, podgniłe zboże i wodorosty – zakochałem się od pierwszego powąchania, a potem było tylko lepiej.

smak: po pierwsze sól, po drugie torf, po trzecie brudna wanilia. Rozgrzana czarna guma, mokra, przepełniona popielniczka i wędzony boczek. Bardzo wytrawny, ale piękny smak. Dawno nie piłem Laphroaiga, który zrobiłby na mnie takie wrażenie.

7 pkt./10

Ledaig 11yo, 61,8 %, Cadenhead, sherry
Whisky wydana na 175-lecie firmy, więc spodziewaliśmy się fajerwerków.

nos: eukaliptus i jodyna, torf, sól w otoczeniu dymu. Bardzo przyjemny, nawet jeśli odrobinę zbyt prosty nos.

smak: słodko-słony. Czerwone owoce w asyście dymu. Mocno ziemista z bardzo delikatnym wpływem sherry.

6 pkt./10 – bardzo dobra, ale oczekiwałem whisky na 8 😀

Octomore 6yo, 64 %, Rest & Be Thankful, Sauternes 
Rest&Be Thankful to najlepsza z nowopowstałych niezależnych dystrybutorów, którzy pojawili się w ostatnich latach na rynku. Piliśmy stamtąd świetnego Arrana, Bruichladdicha oraz niezwykłe Tobermory, które ostatecznie przełamało naszą niechęć względem tej whisky. Dodatkowo była najdroższą whisky wieczoru – jednym słowem, oczekiwania były ogromne.

nos: cytrynowy lizak z popielniczki – trochę cytrusów, sporo dymu i popiołu, a potem długo, długo, długo nic.

smak: cytrynowy lizak z popielniczki – trochę cytrusów, sporo dymu i popiołu, a potem długo długo, długo nic.

Idealna doprawdy zgodność wrażeń smakowych i zapachowych, ale jednak spodziewałem się ciekawszej różnorodności. Pod względem aromatów przypominał Kilchomana Sauternes z 2016 i nie wiem, czy w blind tastingu odróżniłbym jedną od drugiej. Jest to dla mnie żywy dowód, że beczki po białych słodkich winach spełniają oczekiwania bardzo rzadko (patrz np.. Longrow Tokaji Wood).

5 pkt./10 – torf zawsze dodaje uroku, ale uczciwie przyznaje, że i tamtego wieczoru i nastepnego poranka daleko jej było do spełnienia nadziei, którą w niej pokładaliśmy.

W tym momencie zakończyliśmy oficjalną część degustacji i rozpoczęły się konsultacje w podgrupach i podkomisjach. Humory dopisywały, a uśmiechy nie schodziły nam z ust. Kiedy wydawało nam się, że nie może być już lepiej, w drzwiach pojawił się Łukasz (zwany powszechnie ze znanych wtajemniczonym przyczyn vice-Mariuszem) trzymając w ręku... Kildaltona. Chcieliśmy uchronić go przed skutkami nagłego szaleństwa, więc pierwszą reakcją grupy było „nie, nie, nie rób tego” – naprawdę trzeba było widzieć, jak grupa miłośników single maltów stara się go przekonać, żeby jednak nie otwierał tego Ardbega 😂😂 – na szczęście bez efektu.

Ardbeg Kildalton 2015 (3rd edition), 46%, OB

nos: mokry las liściasty, słona ściółka leśna. Autentycznie przenosiła do lasu w deszczowy poranek.

smak: słona czy słodka? Bo oba aromaty zachodziły na siebie i mieszały się ze sobą. Świeże czerwone winogrona walczyły o prymat z aromatami ziemistymi. Odnotowałem bardzo dużo słynnego słonego ardbegowego torfu.

6,5 pkt./10 – siłą rzeczy moja ocena może być lekko skażona alkoholem, który wcześniej wypiłem (to był dziewiąty dram, nie licząc wcześniejszej rozgrzewki), ale pamiętam doskonale, że nos wbił mnie w ziemię. Był piękny, przenosił w czasie i przestrzeni i mógłbym tę whisky wąchać długo, zanim przeszedłbym do etapu jej smakowania.

1. Laphroaig 6,31
2. Ledaig 6,063. Octomore 5,784. Glenlossie 5,135. Springbank 4,866. Glenallachie 4,557. Bladnoch 4,268. Macallan 3,55


NASZA SKALA OCEN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz