15 cze 2018

Degustacja 15.06.2018


Pierwsza degustacja po festiwalu nigdy nie należy do najłatwiejszych, a po festiwalu na Islay jest tak w szczególności – kubki smakowe są storfowane do granic wytrzymałości, a oczekiwania rozbudzone do maksimum. W tym roku przywieźliśmy dla klubu łącznie 8 butelek, jednak z różnym przeznaczeniem – niektóre na czerwiec, inne na jesienną degustację po-Islayową i coś tam jeszcze na degustację premium w grudniu. Aby coś odpowiedniego dobrać do trzech whisky przeznaczonych na ten tasting (2 x Caol Ila i Laphroaig), postanowiliśmy zestawić line-up z trzech par, a żeby nie ograniczać się tylko do Islay, trzeba było sięgnąć po malty ze znanej i coraz bardziej przez nas lubianej destylarni Ben Nevis oraz festiwalowego Laphraiga Cairdeas z 2014, którego udało nam się kupić od anonimowego łódzkiego kolekcjonera. 😁




Taki układ okazał się atrakcyjny zarówno dla stałych bywalców, jak i dla osób, które zawitały do nas po raz pierwszy. Na degustacji udało nam się przekazać sporo wiedzy o zaserwowanych butelkach i wiele najnowszych newsów ze świata whisky, a poza tym opowiadaliśmy o naszej ostatniej podróży, pokazywaliśmy masę zdjęć, a zabawne anegdoty i salwy śmiechu zdawały się nie mieć końca. W tym miesiącu, trochę wbrew zwyczajom, wystąpiły aż trzy oficjalne bottlingi wspierane przez trzech niezależnych – wszystkie whisky ocenią dwaj nasi znakomici eksperci: Andrzej i Łukasz.

Blackadder to jeden z mniej znanych niezależnych, założony w 1995 roku, który jednak potrafił nas w przeszłości bardzo przyjemnie zaskoczyć. Ich seria Raw Cask charakteryzuje się tym, że pomiędzy wylaniem whisky z beczki a zabutelkowaniem, alkohol nie jest w jakikolwiek sposób filtrowany i w rezultacie na dnie butelki wyraźne widoczne są cząstki drewna wypłukane z beczki, przypominające trochę fusy z herbaty.

Ben Nevis 20yo, 53,2 %, Blackadder, bourbon

Andrzej:

kolor: sok jabłkowy
nos: słodki, kandyzowane cytrusy, drożdżówka z serem, wanilia i odrobina miodu, w tle mokre drewno i coś trochę mięsnego - szaszłyki??
smak: tutaj ciut wytrawniej, dębina, pieprz, w tle karmel i nieco kwaskowych aromatów, po dodaniu wody robi się bardziej słodka i orzechowa
finisz: średni, przypieczony chleb z odrobiną orzechów.

4 pkt./10

Łukasz:

kolor: oliwa z oliwek z pływającymi drobinami z beczki
nos: kwiaty, miód, wanilia, karmel, w tle kwaśne jabłko i pomarańcz.
smak: chleb razowy, zboże, kwas chlebowy, sporo dębiny. Lekkie pieprzne nuty, trochę wanilii.
finisz: dużo chleba razowego, nieco dębiny.

4,5 pkt./10 - nos bogaty, finisz ciekawy, bo dosyć unikalny. Smak rozczarowuje.

Ben Nevis jest bodajże pierwszą destylarnią w Szkocji zakupioną przez firmę japońską – Nikkę w 1989 – i ten ruch być może uchronił destylarnię przed zamknięciem, bo pozostawała w uśpieniu od 1986 roku. Obecnie produkuje około 1,5 do 2 milionów litrów alkoholu rocznie i jest jedną z najpopularniejszych whisky w Japonii. Ich wersja 10-letnia była dość nudna, kiedy ostatni raz ją piłem, jednak wydania single cask – zarówno od niezależnych jak i z destylarni – już nieraz wprawiły nas w prawdziwe zdumienie.

Ben Nevis 22yo, 60,4 %, Silver Seal, sherry cask

Andrzej:

kolor: bursztynowa
nos: sherry bomba, śliwka, tabletki „Tymianek i podbiał”, siarka, później keks, orzechy w karmelu, odrobina zjełczałego masła i kawy
smak: na początku dość słona, sporo dębiny i suszone śliwki, później pojawia się karmel i czekolada z orzechami. Po dodaniu wody bardziej słodka - brązowy cukier.
finisz: średni, susz owocowy i ciągle utrzymujący się smak tabletek "Tymianek i podbiał"

5 pkt./10

Łukasz:

kolor: słaba herbata 
nos: pierwsze uderzenie to Vegeta, czipsy ziołowe i gaz kuchenny. Później robi się mięsna. Wiśnie, tytoń z nieodpalonego papierosa, susz owocowy, lekko słony
smak: śliwki w czekoladzie, lekkie akcenty skórzane, sól. Coś lekko zjełczałego, kompot wiśniowy, kurz. W tle gorzka pomarańcza i gałka muszkatołowa. 
Finisz: raczej słaby, mało wyraźny. Czerwone żelki, lekko siarkowe nuty, trochę dębiny.

5,5 pkt./10 - ciekawy, przyjemne akcenty od sherry, ale oprócz tego też sporo się działo.
Ta whisky przywodziła trochę na myśl Glen Scotię od SS, którą piliśmy w kwietniu – zbliżony wiek, podobny kolor i pewne charakterystyczne nuty. Jedyna w swoim rodzaju whisky – zarówno w dobrym, jak i złym znaczeniu tego słowa.

Seria Connoisseurs Choice została ostatnio odnowiona i dlatego postanowiliśmy dać jej szansę, a zresztą Caol Ila finiszowana w beczce po czerwonym winie? – brzmi smakowicie…

Caol Ila, 13yo, 45 %, Gordon & MacPhail, bourbon + 3 lata w Hermitage cask

Andrzej:

kolor: herbata
nos: wędzony ser, morska bryza, spalone drewno, lekko metaliczna, w tle. Lekko słodka – kruszonka z ciasta, coś owocowego – aronia
smak: bardzo płaska, dżem na przypalonym toście, syrop truskawkowy rozcieńczony sporą ilością wody, odrobina dębiny
finisz: bardzo krótki, wędzonka z odrobiną ziół. To mogłaby być naprawdę fajna whisky, gdyby ktoś nie wpadł na pomysł rozcieńczania jej do 45 %, niesmak pozostał

3,5 pkt./10

Łukasz:

kolor: bursztyn
nos: dym, torf, wędzony ser. Słodycz, winogrona, stara piwnica, poziomki, siarka, ślad malin. 
smak: dżem truskawkowy, toffi, popiół, wiśnie, niska moc niestety wyczuwalna. 
finisz: słodki, owocowy. Wanilia, wiśnie w tle popiół i lekka ziemistość.

5 pkt./10 – nos ciekawy, smak zbyt rozwodniony, całość bez błysku, ale poprawna.

Caol Ila Distillery exclusive, NAS, 58,8 %, OB.

Andrzej:

kolor: jasnozłoty
nos: czerwone owoce, popiół, gruszki, lekko kwaśne nuty – piklowane owoce, odrobina new make-spiritu
smak: dużo popiołu, gorzka czekolada, wanilia i odrobina pieprzu, lekko metaliczna w tle.
finisz: średni, kwaśne czerwone owoce i dębina.

6 pkt./10

Łukasz:

kolor: sok jabłkowy 
nos: słodka marynata octowa, wędzone mocno solone, mięso. W tle słodycz brzoskwini, melon, serek kremowy. 
smak: mięsna, słodycz czerwonych owoców, sól morska. 
finisz: popiół, ponownie czerwone owoce, orzechy, garbniki.

5,5 pkt./10 – nie była bardzo złożona, ale spójna i w stylu jaki lubię.

Przez ostatnich parę lat Laphroaig skutecznie starał się zmiękczyć swój charakter, aby móc przemawiać do szerszej publiczności – stąd szereg eksperymentów z różnymi słodkimi beczkami, które nie zawsze się sprawdzały. Bourbon i amontillado? Powiem szczerze – nie byłem przekonany...

Laphroaig Feis Ile 2014, 51,4 %, OB, bourbon & amontillado sherry

Andrzej:

kolor: złoty
nos: bardzo delikatny, lekkie nuty szpitalne, kompost, czerwone owoce, pasta do podłóg, popiół i skóra, nuty torfowe i jęczmienne.
smak: popielata, słodka w tle, z odrobiną ziołowej goryczki, czarne porzeczki, jodyna, pieprz i nuty torfowe.
finisz: długi, lekko metaliczny ze sporą ilością popiołu. Naprawdę świetna whisky, finisz w beczkach po sherry amontilado dodał bardzo fajne nuty owocowe, ale jednocześnie nie zabił tego, co jest typowe dla Laphroaiga

7 pkt./10

Łukasz:

kolor: sok jabłkowy
nos: popiół, czarne porzeczki, dym, lekka wędzonka. Brzoskwinia, pieprz, wieprzowina. W tle skórka cytrynowa i wanilia.
smak: maliny, sól morska, popiół, lekko mineralna. W tle morele i figi, ciutka wanilii.
finisz: wanilia i sól morska, solony karmel. W tle pomarańcza.

5,5 pkt./10 – bardzo dobra whisky, ale mało złożona. Dominowała sól, mało Laphroaigowej medyczności.

Laphroaig 10yo, CS, 58 %, OB, batch #010.

Andrzej:

kolor: ciemnozłoty
nos: po prostu Laphroaig, jodyna i bandaże, dębina, nuty morskie i metaliczne, odrobina mięty pieprzowej
smak: lekko słona, z nutami dębiny torfu i jodyny, jest też słony karmel, a po dodaniu wody pojawiają się skiśnięte owoce.
finisz: długi, nuty medyczne i lekka goryczka

5,5 pkt./10

Łukasz:

nos: ostrygi, dym, lekka wędzonka i sól morska. Akcenty skóry, w tle smoła. 
smak: popiół, sól, lekka słodycz. W tle wodorosty, nuty pieprzu. 
finisz: popiół i sól. Majaczą pieprz i dębina.

5 pkt./10 – mniej medyczna niż klasyczny Laphroaig, mocna słodycz.

Punktacja wyglądała następująco:
1. Laphroaig Cairdeas Feis Ile 2014 - 5,63 pkt.
2. Laphroaig 10yo CS - 5,29 pkt.
3. Caol Ila Distillery Exclusive - 5,25 pkt.
4. Ben Nevis Silver Seal - 4,61 pkt.
5. Ben Nevis Blackadder - 4,47 pkt.
6. Caol Ila Hermitage Cask - 3,90 pkt.


To była niezła degustacja z kilkoma edycjami znanych i lubianych destylarni, które nie były może wybitne, ale na pewno godne uwagi. Na zdecydowany plus można zapisać Laphroaiga Cairdeas Feis Ile 2014, który przypomniał nam, jak kiedyś ta destylarnia mogła smakować, a zawiodła z kolei Caol Ila Hermitage Cask, która po raz kolejny potwierdziła, że whisky o woltażu poniżej 50 % możemy tolerować tylko wtedy, kiedy ma więcej niż 30 lat. Nie możemy też pominąć zakończenia tej degustacji, kiedy to debiutujący u nas Łukasz zaproponował nam 21-letniego Longmorna po bourbonie od nieczęsto spotykanego bottlera Anam na h-Alba – jeśli wszyscy debiutanci będą ze sobą przynosić whisky tej jakości, to chyba obniżymy dla nich składkę.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz