18 maj 2018

Degustacja 18.05.2018



Takie degustacje nie zdarzają się zbyt często – takie stwierdzenie ciśnie mi się na usta, choć wiem, że używałem go już wcześniej w tym sezonie. Tym razem nie chodzi jednak o to, że któraś whisky zmiotła nas z powierzchni ziemi, odbiegając znacząco od reszty pod względem jakości; przeciwnie, poziom był bardzo wyrównany, zaskoczenie goniło zaskoczenie – zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym – a ostateczne oceny (zarówno w systemie nowym jak i starym) prawdopodobnie nigdy nie były tak zbliżone do siebie. To była niezła degustacja, a jej dodatkowo miłym akcentem było przyjęcie do klubu kolejnej osoby, która od pewnego czasu regularnie spotyka się z nami – brawo Piotr Kijański.



W tym miesiącu, ze względu na absencję dwóch członków zarządu, którzy z uprzejmości postanowili nie ingerować w line-up, miałem możliwość wybrania butelek samodzielnie. Ponieważ poprzeczka w kwietniu została ustawiona wyjątkowo wysoko, wiedziałem, że marne są szanse, by udało się dorównać poziomem tamtej degustacji, więc zamiast tego postanowiłem towarzystwu zafundować podróż poprzez 7 whisky, z których każda opowie własną indywidualną historię, a uczestnicy postarają się zrozumieć ją nie tylko nosem i językiem, ale również sercem. Można powiedzieć, że mi się to udało, bo po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, mimo wysokich ocen i ogólnego entuzjazmu, po degustacji butelki nie zostały do końca opróżnione – być może dlatego, że czytanie whisky sercem okazało się większym wyzwaniem dla uczestników niż tradycyjny sposób oko-nos-usta. Przygotowania zacząłem już dobry miesiąc temu, kupując Glenrothesa wydanego przez chłopaków z The Taste of Whisky oraz długo oczekiwanego Longrowa Red Cabernet Franc. Ze względu na ślub pary królewskiej odbywający się 19 maja w St. George Chapel dodałem do zestawu whisky z St. George Distillery i uzupełniłem całość trzema butelkami o znacząco różnych profilach.

Zaczęliśmy od angielskiej whisky z St. George Distillery. Chociaż destylarnia istnieje od 2006 roku, to według informacji na ich stronie napełniła w tym czasie 3000 beczek – trudno powiedzieć, z którego roku jest to informacja, ale Wikipedia twierdzi, że produkują 1500 litrów whisky rocznie...
Kiedy ogłosiłem, jaka będzie pierwsza whisky wieczoru, po sali przeszedł szmer zawodu, ale wydaje mi się, że bardzo ograniczone oczekiwania wobec niej trochę w tym wypadku pomogły...

St. George 8yo, 56,7 %, Creative Whisky Company, bourbon cask

nos: dość zielono i ostro – pokrzywa, jałowiec, brudna wanilia w kołderce z aromatu smaru samochodowego. Z czasem wychodzi trochę słodyczy á la klasyczna wanilia i miód. 
smak: ogólnie pikantny i trawiasty z grzybową nutką i ulotną miętą w tle. Lekko gorzkawa.

Whisky ogólnie poprawna, ale bez szału, dopóki ktoś z sali nie krzyknął „woda pomaga!”; bywalcy naszych spotkań na pewno zrozumieją, jaki to ewenement. Faktem natomiast jest, że po dodaniu wody stała się znacznie bardziej owocowa, w dość jednak specyficzny sposób, bo najbardziej kojarząc się z Vibovitem.

4 pkt. / 10

Andrzej says:
kolor: słomkowy 
nos: kompost, zgniła trawa, jałowiec, aromat wanilii i miodu, odrobina kurzu oraz pieprzu cytrynowego w tle, po pewnym czasie w kieliszku, bekon i syrop klonowy. 
smak: gorzkie zioła, pieprz, orzechy, później bardziej słodko z odrobiną cytrusowych aromatów, w tle dębina 
finisz: Średni, gorzkie zioła z odrobiną miodowej słodyczy

3,5 pkt./ 10

Łukasz says:
kolor: piwo pszeniczne
nos: lekko kwiatowy, piwo pszeniczne. Śmietankowy (pianka z ptasiego mleczka), Vibovit
smak: zaskakująco wytrawny po słodkim nosie. Przede wszystkim ziołowy – jałowiec. 
finisz: delikatny, subtelny (majaczyły mi grzyby).

4,5 pkt./ 10 – najlepszy z tego wszystkiego był nos, ale całość pozytywnie mnie zaskoczyła jako bardziej złożona i przyjemna w odbiorze niż się spodziewałem.

Przez kilka pierwszych lat mojej przygody z single maltami omijałem Tobermory szerokim łukiem, a razem ze mną reszta klubu i jest to jedna z niewielu whisky, które wylałem w trakcie festiwalu (Glasgow Whisky Fest 2013). Od dobrych dwóch lat edycje tej destylarni są już jednak stałym elementem naszych spotkań, a ja wciąż zastanawiam się, czy to whisky się zmieniła, czy jednak ja – dlatego postawiłem na 14-letnią Tobermory, zabutelkowaną 10 lat temu, czyli w czasach, gdy zwyczajnie jej nie trawiłem. Przy okazji porozmawialiśmy o whiskybase i o tym, ile warte są oceny na tym portalu – co wiązało się z faktem, że temu konkretnemu wypustowi przypisano tam 80,54 punktu, a oceny zdecydowanej większości whisky, nawet tych poślednich, oscylują w okolicach 85 punktów+. Dowód na to, że większość nie ma racji...?

Tobermory 14yo, 50 %, Douglas Laing, Old Malt Cask, bourbon

nos: trawa, anyżek i rozmaryn wsparte ściółką lasu liściastego. Z czasem łagodnieje wraz z aromatami moreli, brzoskwini i cytryn.
smak: karton, pieprz, Muszynianka, ziołowa i słonawa z morelowym finiszem.

4,5 pkt./10

Andrzej says:

kolor: białe wino 
nos: galaretka cytrynowa, grzyby, ściółka, lekko słona, z odrobiną wanilii w tle. 
smak: niestety dość płasko, mocno mineralna, świeże zioła, morska słoność z odrobiną pieprzu w tle. 
finisz: krótki, lekko słonawy

4,5 pkt./10

Łukasz says:

Kolor: białe wino
nos: na początku kwiatowy, później jakaś chemia – rozpuszczalnik?, lekko miodowy, maślany, w tle wanilia.
smak: rodzynki, owoce (melon), lekkie przełamanie czymś pikantnym (pieprz ziołowy?), orzechy
finisz: bardzo delikatny – chleb razowy, dębina.

4 pkt./10 – nos był najciekawszy w tej whisky, poza tym mało wyraziste smaki, całość mnie nie przekonała, mało spójna.

Kolejne dwie whisky zaserwowałem jako blind. Po pierwsze, chciałem dowiedzieć się, co degustatorzy szczerze myślą o Glenrothesie od The Taste of Whisky (bez bonusa punktowego za sam fakt, że TToW to dobre chłopaki), po drugie, mamy też w klubie osoby raczej niechętnie usposobione do produktów tej destylarni, miałem więc nadzieję, że ta przygoda otworzy im oczy i po trzecie, ponieważ występowały po sobie dwa Glenrothesy w tym samym wieku i z podobnego okresu (odpowiednio roczniki 1996 i 1997), formuła blind tastingu sprzyjała wydobyciu z nich pewnych cech wspólnych dla obydwu. Dla dobra eksperymentu poinformowałem towarzystwo jedynie, że whisky są dość stare i trzeba im dać trochę czasu. Przyznaję, że pierwsza zdecydowanie go potrzebowała, ale kiedy zaczęła już snuć swoją historię, to zatopiłem się w niej jak w najlepszym kryminale.

Glenrothes 20yo, 51,7 %, Jack Wiebers Whisky World, bourbon

nos: kremowa i waniliowa z pikantną nutką, ciasto maślane z brzoskwiniami, agrest, kiszony ogórek, chleb razowy. Aromaty pięknie następowały po sobie, a w kolejnych minutach jedne dominanty były zastępowane przez kolejne. Jak zapisałem, skończyło się w krzakach (whisky zrobiła się dość ziołowa). Z wodą wychodziło na wierzch toffi.
smak: nadspodziewanie ostra na języku – jakby miała 3 lata i 60 %, a nie 20 i 51,7 %.
Dość drewniana, chociaż w przyjemny sposób – drzewo sandałowe, cedr, pieprz i wanilia. Z wodą łagodnieje, przywołując na myśl waniliowy serek homogenizowany.

6 pkt./10 – 8 za zapach i 4 za smak. Wspaniałe doświadczenie, ale na języku nie dała tyle, ile obiecała nosem.

Andrzej says:

kolor: jasnozłoty 
nos: kiszone ogórki, chrzan, świeży chleb, po chwili w kieliszku robi się zdecydowanie bardziej słodko – keks, skórka z cytryny, pieczone gruszki, odrobina fig i tytoniu. 
smak: dużo bardziej wytrawnie, świeże drewno, przypalona skórka chleba, pikantność od alkoholu 
finisz: średni, wytrawny z dębowymi nutami

5,5 pkt./10

Łukasz says:

kolor: pszeniczny
nos: na początku kiszony ogórek, potem lekko kwiatowo, chleb razowy, delikatnie śmietankowy w tle
smak: zbożowy, w tle obecna lekka kiszonka. Kremowa tekstura na języku. Później pojawiają się zimowe aromaty (herbata z dzikiej róży).
finisz: kremowy, serek topiony
6 pkt./10 – bardzo ciekawe aromaty i nuty smakowe. Bogata i złożona, zmieniała się wraz z upływem czasu, była podróżą przez różne smaki i aromaty.

Glenrothes 20yo, 56,1 %, The Taste of Whisky, sherry + PX octave finish

nos: tytoń najwyższej jakości, melasa, orzechy, masa garbników.
smak: skórka z włoskiego orzecha, skórka z pomarańczy, taniny jak w czerwonym winie, tytoń wiśniowy, zamykane pieprzem i słodką papryką.

5,5 pkt./10 
To już kolejny Glenrothes zaserwowany dzisiejszego wieczoru, trafiła nam się 1 z 74 butelek finiszowanych w PX octave cask. Zdecydowanie inny od poprzedniczki, czuć, że beczka po sherry i finisz PX miały spory wpływ na to, co znaleźliśmy w kieliszku. Dla mnie to bardzo interesująca whisky, dość mocno wyczuwalne nuty wiśni fajnie grają z bardziej ostrymi i metalicznymi aromatami. Zdecydowanie warta spróbowania. Kiedy ją odbierałem od Bartosz Woźniak, Bartek bardzo ją zachwalał. Myślę, że to jest moment, kiedy powinieneś stwierdzić: „A nie mówiłem....” 😀

Andrzej says:

kolor: słomkowy 
nos: na początku uderzają aromaty siarkowe i metaliczne, później słodko - wiśnie w alkoholu, wanilia, chałka 
smak: kurz, wyczuwalna siarka, po chwili pojawia się dżem wiśniowy, odrobina zielonego pieprzu i dębiny, bardzo przyjemnie. 
finisz: długi, przyjemny, wiśniowo - dębowy.

6 pkt./10

Łukasz says:

kolor: lager 
nos: gorzka czekolada, żółty dojrzewający ser, mokre ziarno, wiśnie, powidła śliwkowe, w tle majaczą perfumy 
smak: skojarzył mi się ze starą wilgotną piwnicą. Lekkie wiśnie. 
finisz: czekolada, mandarynki, nuty dojrzałego żółtego sera.

5,5 pkt./10 – potrzebowała czasu, żeby się otworzyć, ale okazała się zdecydowana w swoim charakterze, o bardzo odpowiadających mi nutach smakowych, sherry jej nie zdominowała, ale nadała głębi.
Laphroaig – „world's most richly flavoured whisky” czy też „najbardziej nieprzejednana whisky świata”, jak sam zwykłem ją określać – od pewnego czasu zdaje się odchodzić od swojego tradycyjnego profilu na rzecz czegoś bardziej przystępnego dla przeciętnego użytkownika. Na Feis Ile 2017 w czasie jednego z tastingów zaserwowano nam 7 edycji Laphroaiga, z których większość została zmiękczona przez sherry lub inne wino – efekty były może i ciekawe, ale koniec końców całość okazała się mało laphroaigowa. Dlatego do tej whisky, mimo że sam ją wybrałem, podszedłem z nadzieją, ale też i z rezerwą – gwiazdą wieczoru i tak miał być Longrow Red.

Laphroaig 16yo, 50 %, Hunter Laing, Old Malt Cask, refill sherry

kolor: z reguły mnie nie podnieca, ale ta whisky naprawdę miała zieloną poświatę... 
nos: jodyna, muł z dna morza, sól i torf nadają tonu, ale przebijają się również zielone banany i mięta. Metaliczna na podłożu rybiej łuski.
smak: jodyna, torf i sól – z jednej strony byłem bardzo mile zaskoczony, z drugiej w środku krzyczałem „gdzie to sherry!?”. Nutka czerwonych owoców w asyście torfu w drugim uderzeniu odpowiedziała na to pytanie.

5,5 pkt./10

Andrzej says:

kolor: złoty - ale jakby lekko zielonkawy, dziwny 
nos: mięta (pewnie stąd ten kolor), dym, mokra ziemia, lekko metaliczna, nuty medyczne – jodyna, typowo dla Laphroaiga, później trochę słodyczy - kompot truskawkowy. 
smak: czarne porzeczki, odrobina torfu, dość oleista, lekki posmak tanin. W tle delikatna morska słoność, po dodaniu odrobiny wody bardziej słodko i owocowo. 
finisz: średni, popielaty, z odrobiną drewnianej goryczki. 
Bardzo przyjemna i ciekawa whisky, na szczęście beczka po sherry nie zabiła tego, co dla Laphroaiga typowe, a wręcz dodała mu bardzo fajnych owocowych aromatów, ta odrobina słodyczy zdecydowanie podniosła walory zawartości kieliszka. Jak dla mnie bomba, bezapelacyjnie dzisiejszy nr 1.

6,5 pkt./10

Łukasz says:

kolor: skóra młodych bananów 
nos: torf, wędzonka, zielone banany, rodzynki, lekkie akcenty medyczne, w tle zioła. 
smak: jałowiec, słodkie mięso (wieprzowina), w tle owoce (brzoskwinia). 
finisz: Popiół, słodyczy surowej ryby, sól morska.

5,5 pkt./10 – whisky zachowuje klasyczne nuty znane wypustom tej destylarni (nieco mniej wyraziste), ale dla wyrównania dodaje nuty owocowe.

Longrow Red z beczki po Cabernet Franc to szósty z kolei batch mocno torfowanej whisky ze Springbanka finiszowanej w beczce po czerwonym winie – wersje Port Cask, Pinot Noir i Malbec zachwycały, a Australian Shiraz i Cabernet Sauvignon były dobre i ciekawe. Z tego powodu wielu klubowiczów wyrażało żywotne zainteresowanie tą butelką na długo przed degustacją. Z tego samego też powodu – odmiennie niż w przypadku St.George’a – oczekiwania były dość wysokie, czy więc stała się ona ofiarą własnego sukcesu?

Longrow Red 11yo, 55.9 %, OB, bourbon + 2 lata Cabernet Franc

nos: trochę nieokreślone aromaty medyczne, mocno beczkowe czerwone wino, morskie powietrze i niedojrzałe truskawki.
smak: wytrawny z masą nut winnych, taniny, budyń truskawkowy, mineralna i kwaskowata.

4 pkt./10 – zgodnie z zasadą, że przy wybitnej whisky na sali zapada cisza, przy tej zrobiło się nadspodziewanie głośno, a towarzystwo bez ogródek wyrażało swoją dezaprobatę. Osobiście uważam, że jako nieokreślona whisky z beczki po czerwonym winie, wypada ok, ale jako Longrow Red jest cieniutka. Jak to wspólnie ustaliliśmy z Bartosz Łataś i Marcin Lenarczyk, ta whisky jest jak średniej urody dziewczyna, którą poznałeś w barze. Miło się rozmawia, ale do domu nie weźmiesz.

Andrzej says:

kolor: bursztynowy 
nos: gruszki, lody śmietankowe, gofry, kwaśny dżem, lekko słona w tle, po dodaniu wody pudrowe cukierki i maślane nuty. Niestety w ogóle nie ma tutaj torfu 
smak: nieco pikantna, budyń śmietankowy, lekko kwaśne owoce – truskawki, w tle pojawia odrobina torfowych aromatów – mocno rozwodnionych. 
finisz: średni, lekko rozgrzewający z odrobiną nut maślanych.

4 pkt./10 - straszne dziwadło z tej whisky, gdybym nie wiedział, co jest w kieliszku, nigdy nie powiedziałbym, że to może być Longrow. Szkoda, bo chyba każda z obecnych na degustacji osób spodziewała się dużo więcej po tej butelce.

Łukasz says:

nos: Rozkładające się mięso, stęchlizna, owoce – poziomki, w tle plastry miodu 
smak: jagody, truskawki, poziomki – mocno owocowo. 
finisz: lekki dżem owocowy (owoce leśne).

5 pkt./10 – rozczarowała, bo miałem duże oczekiwania, znając inne Longrowy z tej serii. Mało złożona, głównie czerwone owoce, początkowo nieprzyjemne nuty zepsutego mięsa na nosie.

Nie ukrywam, że po tej pozycji line-upu atmosfera trochę siadła, a zebrane towarzystwo prześcigało się w ofertach sprzedaży butelki Longrowa ze swych kolekcji za coraz to mniejsze pieniądze. W planach była jeszcze jedna whisky, jednak Jarek, który wkrótce obchodzić będzie urodziny, postawił na stole coś od siebie. Ze względu na ciężką pracę, którą już wykonaliśmy do tej pory, zdecydowaliśmy się otworzyć jego butelkę, a ostatnią z whisky zaplanowanych na tę degustację przeznaczyć na kolejne spotkanie. 
Jarek miał ze sobą 3 whisky, z których miałem wybrać jedną – wybór padł na 19-letniego Clynelisha od Duncana Taylora. Jakieś 2-3 lata temu w podobnych okolicznościach Jarosław przyniósł Lagavulina z Feis Ile 2014 i był to pierwszy raz w historii klubu, kiedy grupa maniaków na widok tak zacnej butelki, której korek ma być zaraz wyjęty, zareagowała słowami „nie, nie, nie, daj spokój, odłóż tę butelkę!” – jakby odwodzili faceta na krawędzi dachu budynku od samobójstwa. To była fenomenalna whisky, swoją drogą.

Clynelish 19yo, 48,4 %, Duncan Taylor, sherry

nos/smak: pięknie sherry’owa – więcej w tym tosta z dżemem niż whisky – a procenty, jakie znów procenty?
Po wysiłku, jaki włożyliśmy w degustację 6 poprzednich whisky, tą po prostu postanowiliśmy się cieszyć, a na sali znów zapanowała cisza... Clynelish wystartował poza konkursem, ale na pewno byłby w ścisłej czołówce.

Tak jak wspominałem na początku, poziom był bardzo wyrównany, a dowodem na to wyniki w obu systemach.

Nowy system:
Glenrothes TToW – 5,48 pkt.
Laphroaig – 5,39 pkt.
Glenrothes JWWW – 5,34 pkt.
Tobermory – 4,48 pkt.
Longrow – 4,34 pkt.
St. George – 3,93 pkt.

W starym systemie:
Glenrothes TToW – 34 pkt.
Laphroaig – 33 pkt.
Glenrothes JWWW – 32 pkt.
Tobermory – 17 pkt.
St. George – 9 pkt.
Longrow – 7 pkt.


Piękna rozgrzewka przed Feis Ile, w nadchodzacym tygodniu życzcie nam zdrowia 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz