Jeśli z miesiąca na miesiąc poziom whisky będzie wzrastał w tym
tempie to w grudniu napijemy się ambrozji.
Za nami kolejna, w tym sezonie, udana degustacja, w której
bardzo wysoki poziom whisky szedł ramię w ramię z fenomenalną atmosferą,
barwnymi komentarzami i rubasznymi dowcipami.
Tematem przewodnim były wyspy, z drobnym przystankiem w
Speyside, ale jak to często u nas bywa wygrał torf, chociaż nie w wersji
Islay’owej jak to jest w zwyczaju.
Natomiast wieczór zaczęliśmy we Włoszech kiedy Jarek
niespodziewanie wyciągnął Grappa di Moscato.
Czy była ciekawa? Na pewno, udowodniła też, że preferujemy alkohole zbożowe.
(Jednocześnie przypomniała mi, że miałem zrobić degustację-niespodziankę rumu;)
)
Scapa Orcadian, 40%, OB, 100% first fill American oak
Od początku traktowana jako whisky na przepłukanie przepłukanie
kubków smakowych (po Grappie;) )
Nos: Perfumowana, z nutką jabłka, wanilii i sporą dawką miodu –
landrynek.
Smak: Miałka. Odrobina miodu, trącenie cytrusów, intensywne
drewno.
Obawiam się, że cały czas czekam na Scapę, która powaliłaby mnie
na kolana i zmusiła do zmiany opinii o tej destylarni, ale na pewno nie był to
Orcadian.
Dostała 3 punkty
Mortlach 24yo, 1990, 51,6%, Signatory, sherry butt
Tę whisky miałem okazję pić dobry rok temu z Michałem na
degustacji WMW w Warszawie. Wtedy wypadła bardzo blado, ale postanowiliśmy dać
jej drugą szansę, bo może to nie była jej wina tylko nasza...
Nos: Skórzany rzemyk, słodycz owoców liczi, aceton z pikantną
nutą, a całość zamknięta w starej bibliotece. Bardzo intrygujący nos,
zdecydowanie był to refill cask sądząc po aromacie (i kolorze), ale zagrał
świetnie.
Smak: Wywietrzały tytoń wiśniowy, chipsy z beczki po sherry,
mocno wytrawna, ale gorzka tylko w dobrym tego słowa znaczeniu – bardzo mocna
herbata, z jedynie delikatną sugestią czekolady. Czuć było lata spędzone w
beczce. Z wodą robi się odrobinę słodsza, a na wierzch wychodzą rodzynki.
To nie był mój klimat whisky, ale należy doceniać dobrze
wykonaną robotę, a tutaj spisano się świetnie.
Dostała 6 punktów
Caol Ila 17yo Unpeated, 55,9%, OB
Jedyne pytanie jakie zadawaliśmy sobie przed spróbowaniem i
które jest dalej aktualne już po fakcie, to to jak bardzo nazwa destylarni
wypaczyła wynik tej whisky.
Nos: Zielone oliwki, zagaszone ognisko, kiszone warzywo
(ogórki?), popiół, zgniłe zboże.
Smak: Bardzo trudny do rozpracowania. Lekko słonawa, poparta
kawową wytrawnością. Fusy z herbaty, mokry karton, skórka od orzecha i mokra
popielniczka. W tle majaczyło coś serowego...
Pytanie pozostaje otwarte jakby wypadła w blind tastingu, ale
wspólnie uznaliśmy, że mimo braku torfu miała w sobie coś Caol Ila’owego.
Dostała 5,5 punkta
Laphroaig Lore, 48%, OB
Nos: Medyczny, wodorosty i popiół – pierwszy efekt wow. Żywica,
last iglasty(?) i trochę nieokreślona słodycz. Autentycznie w zapachu
przypominała mi zapach destylarni Laphroaig.
Smak: Ziołowy – szałwia i mięta pieprzowa, zostawia sporo
popiołu na języku. Smażony boczek z rozmarynem, wędzone śliwki. Z naprawdę
długim finiszem pełnym aromatów ogniska.
Obawiałem się, że ta whisky może być największym rozczarowaniem,
ale byłem w błędzie.
Bogata, intensywna, a mimo to pełna Laphroaiga. Lore był reklamowany jako „The
richest of the rich” i coś w tym jest, bo wpływ drewna jest bardzo dobrze
wyczuwalny, ale o dziwo świetnie współgra z charakterem samej destylarni.
Natomiast jestem głęboko przekonany, że przynajmniej część whisky dojrzewała w
świeżych beczkach (virgin oak) – ta żywiczność i aromat świeżo ściętego drewna
jest trudny do podrobienia. Przemawia za tym jeszcze fakt, że po odstaniu w
kieliszku 30-45 minut praktycznie tracił wszystkie swoje wcześniejsze walory i
w zapachu przypominał stare pachnące drzewko z auta...
Dostał zasłużone 5,5 punkta
Ledaig 11yo, 2004, 57,8%, G&M (aksamitne 58%)
Już przy rozlewaniu się zakochałem.
Nos: Kwaskowaty (maślanka), aluzja mięty, z czasem coraz
bardziej ziołowa z oscypkową nutą jakby chciał się podszyć pod Caol Ilę,
świeżości dodają aromaty skoszonej trawy i odrobiną wytrawnej winności.
Aż zakręciło mi się w głowie, takie wrażenie na mnie zrobiła.
Smak: Piękna. Słodka, gorzka, ziołowa -> WS. To wszystko na
co było mnie stać, bo zająłem się smakowaniem i zapomniałem o kartce.
Dostała 6,5 punktu, chociaż czytając notatki czuje emocje, które
przeze mnie przechodziły i myślę, że zasługiwała na więcej.
Oceny:
1. Ledaig - 6,92
2. Mortlach - 6,27
3. Caol Ila - 6,23
4. Laphroaig - 5,77
5. Scapa - 2,92
1. Ledaig - 6,92
2. Mortlach - 6,27
3. Caol Ila - 6,23
4. Laphroaig - 5,77
5. Scapa - 2,92
W starym systemie wyniki były następujące:
1. Ledaig – 34 punktu
2. Mortlach – 23 punkty
3. Caol Ila – 13 punktów
4. Laphroaig 10 punktów
Oficjalne wyniki nowego systemu, w którym różnice między pierwszym, a czwartym miejscem były znacznie mniejsze podam gdy tylko je otrzymam, ale kolejność chyba była ta sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz