15 wrz 2017

Degustacja 15.09.2017


Sezon 2017/2018 uważam za oficjalnie otwarty!
Na wrześniowe spotkanie przybyło 18 osób, zarówno klubowiczów, jak i gości (czyli przyszłych klubowiczów), a degustację uświetniały whisky od trzech niezależnych dystrybutorów. Pojawiły się też 3 niezapowiedziane niespodzianki (ostatnio coraz częściej członkowie klubu zaczynają sponsorować własne inicjatywy degustacyjne – godne to pochwały i naśladowania), co podniosło łączną liczbę próbowanych whisky do 8 – moim zdaniem, to absolutne maksimum, jeśli chcemy rzeczywiście coś tam z każdej whisky wyciągnąć.


Tematem przewodnim były whisky od Adelphi – dystrybutora szanowanego, ale niekoniecznie tak znanego, jak Cadenhead czy Gordon&MacPhail. Dotychczas najwięcej wydanej przez nich whisky jednorazowo wypiliśmy na ich festiwalowej degustacji w Speyside w 2016 roku i tamta selekcja (uwzględniająca między innymi Highland Park 26yo, Teaninich 32yo i Glenrothes 9yo o oszałamiającej mocy 67,1 %) wywarła na nas trwałe wrażenie. Ceny whisky od Adelphi z reguły są trochę wyższe niż wypusty w podobnym wieku od innych dystrybutorów, ale prawie zawsze trzymają bardzo wysoki poziom, co wynika między innymi z faktu, że kupują beczki z whisky gotową do zabutelkowania, a nie świeży czy młody destylat, który niekoniecznie musi spełnić pokładane w nim nadzieje.
Jako pierwszy – aby przygotować nasze kubki smakowe na właściwy zestaw wrażeń – stanął przed nami 7-letni single malt z austriackiej destylarni Reisetbauer opatrzony dumnym napisem „distillers choice”. Mogę Wam powiedzieć tylko, że whisky miała 43 % i że raczej do niej nie wrócę, ale szczegółowe notatki zaginęły, a możliwe też, że w ogóle nie powstały. Od jakiegoś czasu punktem odniesienia dla tego typu maltów są w naszym klubie wyroby położonej na Słowacji destylarni Nestville i Reisetbauer został na skali ocen umiejscowiony jednak sporo powyżej tego punktu.
Właściwą degustację zaczęliśmy od Douglasa Lainga i destylarni Glengoyne – whisky o tyle nietuzinkowej, że wydanej jeszcze w 2007 roku, a do tego finiszowanej w beczce po czerwonym winie wydawanym pod marką Gabriell Meffre. Warto tu zaznaczyć, że przed dziesięciu laty wood-finishing był wciąż traktowany jako eksperyment i to uważany przez niektórych za dość kontrowersyjny.

Glengoyne 10yo, 50 %, Douglas Laing, Old Malt Cask, red wine cask finish
kolor: różany
nos: gorzka czekolada, ziarno kakaowca, trochę tanin i pieprz. Specyficzna i początkowo dość zamknięta whisky. Z czasem robi się coraz słodsza, a po 20-30 minutach pozostaje tylko słodki krówkowy aromat.
smak: gorzkie zioła, taniny, gorzka czekolada z chilli.
3 pkt./10 – zbyt ciekawa na przepłukanie kubków smakowych, zbyt słaba, żeby podbić degustację.
Po takim wstępie zasiedliśmy do whisky od Adelphi, by udzielić sobie ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czy ten niezależny jakością swoich edycji zasłużył na nasz szacunek.

Glen Elgin to whisky ze stajni Diageo, o którą trudno u niezależnych, a z oficjalnych wydań szeroko dostępna jest wyłącznie wersja 12-letnia. Swoją drogą, 12-stka to pierwsza whisky, w której (szereg lat temu) tak wyraźnie czułem aromaty jabłkowe.

Glen Elgin 20yo, 49,3 %, Adelphi, bourbon (informacja nieuwzględniona na butelce, ale trudno sobie wyobrazić, że mogło to być coś innego)
nos: melon, mydełko Fa, zielone jabłka i agrest.
smak: słona tarta owocowa z polewą ze słonego karmelu. Finisz mineralny i słonawy.
3,5 pkt./10 – bardzo mało spójna

Linkwood 17yo, 48 %, Adelphi, bourbon (informacja nieuwzględniona na butelce, ale – patrz wyżej)
nos: jabłkowo-morelowy, herbata z cytryną i goździkami (Hot Toddy). W tle majaczy wanilia.
smak: drewniano-ziołowo-słony, finisz krótki.
3 pkt./10 – w słusznym gniewie zrobiłem adnotację „0 whisky”
Po niezbyt udanym wstępie mogliśmy przenieść się w region, który ostatnio kojarzy nam się najlepiej i nawiązać kontakt z najwybitniejszymi latoroślami Islay.

Caol Ila 13yo, 58,9 %, Adelphi, bourbon (informacja nieuwzględniona na butelce, ale – po raz kolejny patrz wyżej)
nos: wędzony ser, torf i dym komponują się bardzo dobrze z nutkami wanilii i słodu, a całość dopełnia powiew bryzy morskiej.
smak: wędzony karmel, torf i sporo pieprzu. Da się wyczuć procenty, co nie przeszkadza w docenieniu samej whisky. Pojawiają się aromaty morskie (rybia łuska) i dymne (mokra popielniczka).
6 pkt./10

Bowmore 19yo, 56,8 %, Adelphi, sherry
nos: miodowy. Syrop na kaszel, fusy z kawy i suszone owoce. Całość robi wrażenie, jakbyśmy za jej wąchanie zabrali się w samym środku wędzarni.
smak: gorzka czekolada z rodzynkami i suszone figi. Bardzo oleista i skondensowana. Przypalony tost z dżemem w asyście Jägermeistera.
7 pkt./10



Na tym kończyła się oficjalna część degustacji, jednak – jak się okazało – dwóch członków klubu przygotowało dla nas niespodzianki. Obchodzone niedawno urodziny postanowili uczcić również w gronie swojej przyszywanej rodziny, przynosząc nam po butelce czegoś pysznego.

Caol Ila 17yo, 56,3 %, Mackillop’s Choice, sherry
nos: truskawki z torfem, nadpsute owoce i rozkładający się kompost w oparach dymu.
smak: whisky o nad wyraz wysokiej kwasowości, w której powtarza się to, co czuliśmy na nosie – torf z zalewie truskawkowej i kompot owocowy, do którego ktoś opróżnił popielniczkę. Finisz długawy i gorzki.
6,5 pkt./10

Ardbeg Corryvreckan, 57,1 %, OB.
nos/smak: ziemisto-ziołowa. Torf walczy o pierwszeństwo z dymem w towarzystwie nut bardziej pikantnych.
6 pkt./10

8 whisky na jedno posiedzenie to sporo, ale ponieważ druga część degustacji wypadła znacznie lepiej niż pierwsza, to nikt nie chciał kończyć – zresztą sami rozumiecie, że odmowa spróbowania zawartości urodzinowych butelek byłaby bardzo nieuprzejma 😉

Grupa oceniła zaoferowane jej whisky następująco:
1. Caol Ila 13yo – 6,00 pkt.
2. Bowmore 19yo – 5,39 pkt.
3. Caol Ila 17yo – 5,22 pkt.
4. Ardbeg Corry – 5,11 pkt.
5. Glengoyne 10yo – 3,75 pkt.
6. Glen Elgin 20yo – 3,69 pkt.
7. Linkwood 17yo – 3,00 pkt.

W starym systemie wyniki się potwierdziły:
1. Caol Ila 13yo – 46 punktów
2. Bowmore 19yo – 29 punktów
3. Caol Ila 17yo – 13 punktów
4. Ardbeg Corry – 10 punktów
5. Glengoyne 10yo – 6 punktów
6. Glen Elgin 20yo – 4 punkty
7. Linkwood 17yo – 0 punktów


Podsumowując, muszę przyznać, że trochę się zawiodłem na dwóch pierwszych dramach od Adelphi, zwłaszcza, że wcale nie były tanie – szczególnie Linkwood sprawiał wrażenie whisky od początku do końca słabej. Honor ratowała Caol Ila, która mimo młodego wieku okazała się nad wyraz dojrzała. Nie powstrzyma nas to z pewnością od dalszych eksperymentów z tym wystawcą – myślę, że pojawi się ponownie (raczej szybciej niż później), bo doprawdy trzeba znacznie więcej niż dwóch słabych whisky, żeby nas zniechęcić.
Kolejna degustacja już 20 października, a zestaw degustacyjny nie obędzie się bez 3 buteleczek, które przywieźliśmy z Feis Ile 2017, więc przybywajcie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz