17 paź 2015

Degustacja 16.10.2015


Dużo dobrej whisky, wspaniała atmosfera, bardzo zbliżone wyniki i zaskakujący zwycięzca czyli wszystkie aspekty udanej degustacji zostały spełnione.
Ale zacznijmy od początku.
W tym sezonie postanowiłem, że musimy wyjść ze swojej strefy komfortu i lepiej poznać destylarnie, które dotychczas występowały sporadycznie. Obecnie na naszym celowniku jest Highland i po doświadczeniach dwóch ostatnich degustacji można sądzić, że zagrzejemy tam miejsce na dłużej.



Zaczęliśmy jednak tradycyjnie od Speyside, a skończyliśmy (też dość tradycyjnie) na Islay.
Jako pierwszej spróbowaliśmy Glenlossie z serii Old Malt Cask. Często ta pierwsza whisky ma służyć przepłukaniu kubków smakowych, ale Glenlossie jest zdecydowanie zbyt dobra żeby ograniczyć ją tylko do tej funkcji. Warto podkreślić, że w latach 70-tych była uznawana za jedną z 10 najlepszych whisky do blendów. Musi być popularna do dziś, stąd ciężko o oficjalny bottling, poza pół oficjalną wersją z serii Flora i Fauna, na szczęście coraz częściej pojawia się u niezależnych.

Glenlossie 16yo, OMC, 50%, refill sherry cask.
Jak na beczkę po sherry to kolor miała bardzo jasny.
Nos: Perfumowany - jabłka, gruszki, melony i majaczący w tle aromat świeżej trawy - trochę jakbyśmy chodzili po sadzie w letni poranek.
Smak: Pikantna bomba owocowa, pokrywająca się z tym co czuliśmy na nosie, ale dodatkowo ostre nuty a la rzepa i chrzan. Na finiszu czuć orzechy laskowe.
Whisky, która posiada początek, środek i koniec jak dobra książka. Nie mam wątpliwości, że wkrótce zagości u nas ponownie, a kto wie być może zrobi w tym sezonie podobną furorę jak Glentauchers w zeszłym.

Ben Nevis 16yo, Jack Wieber, 53,5%, bourbon cask
Nos: Chrzan, kiszona kapusta, zgniły jęczmień, piwo pszeniczne. Momentami przebijał aromat kleju, który przypominał mi new spirit. Nos jedyny w swoim rodzaju i o dziwno nie był tak nieprzyjemny jakby się mogło wydawać opisu.
Smak: Gabinet dentystyczny, mokre deski, tynk ze ścian w destylarni, grappa i migdały.
Bardzo dziwna whisky, która nie wszystkim przypadła do gustu. Podejrzewam, że beczka słabo współpracowała z alkoholem albo po prostu była zmęczona.

Glen Garioch 23yo, Cadenhead, 54,4%, bourbon cask
Nos: Bardzo długo się otwiera mimo intensywnego kręcenia kieliszkiem. Po dłuższej chwili okazała się kremowa, ale z wyraźnie wyczuwalnymi nutami alkoholu. Odrobina owoców, trochę wanilii i skórzany rzemyk. Działo się dużo, ale trudno było wychwycić i opisać poszczególne aromaty.
Smak: Nos to dla mnie 70% zabawy, ale o dziwo w tej whisky smak dało się łatwiej rozpracować niż zapach.
Karmelowa słodycz łamana przez aromaty skórzanego paska, starych mebli i grzybów. Na finiszu odrobię gorzka i drewniana.
Bardzo spójna whisky, chociaż trudna do opisania. Czy to jest esencja Highlands?

Glen Garioch 19yo, oficjalny, 54,6%.
Na etykiecie znajduje się informacja, że w składzie znajduje się zarówno whisky z beczek po sherry jak i po bourbonie. Myślę, że tych po sherry było znacznie, znacznie więcej.
Nos: Intrygujące sherry, gorzka czekolada, siarka, wołowina z grilla z przyjemnym dymem torfowym w tle.
Nie mam wątpliwości, że lwia część tej whisky musiała dojrzewać w beczkach po Oloroso sherry.
Smak: Gorzka czekolada, espresso, wiśniowy tytoń, chipsy z beczki po PX sherry i odrobina torfu. Zdominowana przez sherry.

Caol Ila 13yo, Malts of Scotland, 54,9%, bourbon cask
Typowa Caol Ila z beczki po bourbonie, w bardzo dobrym tego słowa znaczeniu.
Nos: Palona guma, wędzony ser, zioła. Stolica po wizycie górników jak to ktoś słusznie określił.
Smak: Takie whisky lubię określać mianem miodu z benzyną. Mocno ziołowa, z wyraźnie zaznaczoną nutą torfową, do tego rozgrzana smoła, ale z delikatną waniliową słodyczą. Na języku pozostawała warstwa popiołu, która przywodziła na myśl Ardbega.

Jak te whisky ocenił panel sędziowski?
Glen Garioch 19yo - 19 punktów
Caol Ila - 17 punktów
Glenlossie - 13 punktów
Glen Garioch 23yo - 12 punktów
Ben Nevis - 5 punktów


Tak udane degustacje potwierdzają tylko, że decyzje podjęte w ostatnim czasie były właściwe. Brawa dla nas, brawa dla whisky, najwyższy czas zacząć planować przyszłoroczny wypad na festiwal do Speyside.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz